Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sło; na to pytanie nie odpowiedziała podobnież, jak i na pierwsze.
— Nie chcesz więc odpowiadać?... — wrzasnął Santerre, gwałtownie tupnąwszy nogą.
Uwięziona wzięła ze stołu trzecią książkę.
Santerre odwrócił się.
— A ty, Elżbieto!... — rzekł do drugiej osoby, która na chwilę zaniechawszy roboty, złożyła ręce i modliła się — cóż mi odpowiesz?
— Nie wiem, panie, o co pytasz... — odparła, — nie mogę ci więc odpowiedzieć.
— Ej! do pioruna! obywatelko Kapet... — zawołał zniecierpliwiony Santerre, — mówię jednak bardzo jasno. Powiadam, że usiłowano wczoraj, ułatwić wam ucieczkę, i że powinnyście znać winowajców.
— Nie mamy żadnych stosunków nazewnątrz, mój panie, a tem samem nie możemy wiedzieć, co dla nas, ani też, co przeciw nam czynią.
— Dobrze... — odezwał się urzędnik — obaczymy, co powie twój bratanek.
To mówięc, zbliżył się do łóżka młodego delfina.
Na tę groźbę Marja Antonina natychmiast podniosła się.
— Panie... — rzekła — mój syn chory... śpi... nie budź go.
— Odpowiadaj więc sama.
— Ja o niczem nie wiem.
Urzędnik poszedł w<\prost do łóżka młodego więźnia, który, jak powiedzieliśmy, udawał, że śpi.
— No! obudź się, Kapecie!... — zawołał, mocno nim wstrząsając.
Dziecię otworzyło oczy i uśmiechnęło się.
Królowa, miotana boleścią i obawą, dała znak córce, a ta korzystając ze sposobności, wsunęła się do sąsiedniego pokoju, otworzyła piec, wyjęła z niego kartkę, spaliła ją i natychmiast wróciła do pierwszej izby, rzucając na matkę uspakajające spojrzenie.
— Czego panowie żądacie?... — spytało dziecię.
— Chcemy się dowiedzieć, czyś nie słyszał czego tej nocy?
— Nie, ja spałem.
— Jak się zdaje, bardzo lubisz sypiać.