Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pod którem z tych dwóch nazwisk mam ją zapisać,... spytał nadzorca.
— Pod którem sam zechcesz, byle prędzej... odpowiedział przywódca.
Nadzorca siadł znowu na krześle i drżącą ręką zaciągnął do regestru nazwisko, imiona i tytuł, jaki mu podyktowała uwięziona; napis ten i dziś jeszcze, jakby krwią nakreślony widzieć można w owej księdze, której najszacowniejsze karty pogryzły szczury rewolucyjnego Conciergérie.
Żona Ryszarda stała ciągle za krzesłem męża; ale powodowana uczuciem religijnego politowania na krzyż złożyła ręce.
— Wiek twój obywatelko?... pytał znowu nadzorca.
— Trzydzieści siedem lat i dziewięć miesięcy... odpowiedziała królowa.
Ryszard zapisał, wyszczególnił potem cały rysopis, a ukończywszy swe dzieło — rzekł:
— Dobrze, już koniec.
— Gdzież mamy zaprowadzić uwięzioną?... — zapytał przywódca eskorty.
Ryszard znowu zażył tabaki i spojrzał na swą małżonkę.
— Do licha!... rzekła zagadnięta, nie uprzedzono nas, nie wiemy co zrobić.
— No... pomyślże! rzekł brygadjer.
— Jest wprawdzie izba narad... ciągnęła dalej żona nadzorcy.
— Hm! ale zaobszerna... mruknął Ryszard.
— Tem lepiej, że obszerna, będzie gdzie pomieścić straż.
— Dobrze, niech będzie izba narad, ale niema w niej łóżka... rzekł Ryszard.
— A! prawda... odpowiedziała jego żona, zapomniałam.
— Ba!... wtrącił żandarm, jutro wniesiecie łóżko, przecież do jutra już niedaleko.
— Zresztą, mój mężu, obywatelka dzisiaj może w naszym pokoju przenocować... rzekła Ryszardowa.
— A my gdzież się podziejemy... — odparł nadzorca.
— My nie będziemy spali; wszakże obywatel żandarm. Utrzymuje, że noc prędko zejdzie.