Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXIV.
WIĘZIENIE CONICIERGÉRIE

Nu rogu mostu Giełdy i wybrzeża kwiatów, wznoszą się szczątki starego pałacu świętego Ludwika, gmachu, który zachowywał tę monarszą nazwę, mimo że jedynymi królami, którzy go zamieszkiwali, byli pisarze sądowi, Obrońcy i sędziowie.
Dalej, wzdłuż wybrzeża des Lunettes, ciągnie się szereg budynków przylegających do siebie, ponurych, szarych z zakratowanemi okienkami, i wyglądających, jak zakratowane jaskinie; to Conciergérie.
Więzienie to ma lochy, które woda Sekwany napełnia mułem czarnym, ma tajemnicze wyjścia, któremi niegdyś wrzucano do rzeki ofiary, przeznaczone na stracenie.
W roku 1793 Conciergérie, niezmordowany dostawca żywności dla rusztowania, przepełnione było ofiarami, na których potępienie wystarczała nieraz jedna godzina. Zaiste w owej epoce stare więzienie świętego Ludwika słusznie zasługiwało na nazwę pałacu śmierci.
W wigilję dnia, kiedy Maurycy, Lorin i Genowefa razem jedli śniadanie, głuchy turkot rozległ się po bruku wybrzeża i wstrząsnął szybami więzienia, wreszcie ustał naprzeciw bramy arkadowej; żandarmi uderzyli w nią rękojeściami pałaszy i brama otworzyła się, wpuszczając na dziedziniec jakiś pojazd, z którego wysiadła kobieta, poczem bramę znowu zamknięto i znowu zasunięto rygle.
Kilka ciekawych głów, które przy świetle pochodni zapragnęło widzieć uwięzioną, ukazało się w półcieniu i znikło. Wkrótce ozwały się trywjalne śmiechy i grubjańskie pożegnania ludzi odchodzących, których słyszano, lecz nie widziano.