Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Genowefo, szepnął, nie płacz, Genowefo, pociesz się po tylu nieszczęściach, ponieważ kochasz mię, w imię... w imię nieba, powiedz, że cię tu nie sprowadziła gwałtowność gróźb moich. Powiedz, że gdybyś nawet nie była mnie widziała dzisiejszego wieczoru, to ujrzawszy się samą, opuszczoną, pozbawioną schronienia, byłaś tu przyszła, a przysięgam ci, że cię uwolnię od przysięgi, do jakiej cię dziś zmusiłem.
Genowefa odpowiedziała mu spojrzeniem, pełnem niezrównanej wdzięczności.
— Wspaniałomyślny jesteś!... rzekła, o! Boże, dzięki Ci, żem w tobie mój Maurycy ten przymiot odkryła!
— Posłuchaj mię, Genowefo... mówił znowu młodzieniec: Bóg, którego tu wypędzają ze świątyń, ale którego wygnać nie mogą z serc naszych, które napełnił miłością. Bóg uczynił wieczór dzisiejszy smutnym na pozór, lecz mimo to jaśniejącym radością i szczęściem. Bóg sprowadził cię do mnie, Genowefo, oddał cię w moje objęcia i przemawia do ciebie mojem tchnieniem; Bóg tym sposobem wynagrodzić pragnie wszelkie nasze cierpienia; wszelkie nasze cnoty, których dowiedliśmy, pokonywując miłość, jaką wzięliśmy za nieprawą, jakby uczucie tak długo nieskażone a zawsze tak głębokie, mogło być występnem. Nie płacz więc, Genowefo! podaj mi rękę. Czy chcesz pozostać u brata? czy chcesz, aby ten brat, z czcią całował rąbek twej szaty i wyrzekł z całą szczerością: wyjdę za próg tego mieszkania i nawet się nie obejrzę? O! Genowefo, ty, coś jest aniołem dobroci, powiedz, czy chcesz uczynić mię tak szczęśliwym, iżbym nie żałował życia, iżbym już tylko wiecznego szczęścia pożądał? Zamiast odtrącać mnie od siebie, uśmiechnij się do mnie, moja Genowefo, dozwól niech rękę twą przyłożę do mego serca, pochyl się ku temu, który cię natchnie całą swą potęgą. wszelkiemi życzeniami, całą swą duszą. Genowefo, moja miłości, moje życie, nie pozbawiaj mię twej przysięgi!...
Pragnienie miłości, znużenie skutkiem świeżych cierpień wyczerpywały się Genowefy, oczom jej łez już zabrakło, a jednak łkania wyrywały się jeszcze z jej pałających piersi.
Mayrycy pojął, że Genowefa już mu się dłużej opierać nie zdoła, chwycił ją zatem w swoje objęcia. Wtedy gło-