Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Stąd wynika... prawił dalej moralista, że mi się wydawałeś i wydajesz dotąd nieco za wielkim przyjacielem Francji.
Maurycy zaprzeczył prostem tylko skinieniem.
Ale Lorin, niezważając na nic, mówił dalej.
— O! gdybyśmy żyli w temperaturze cieplarni, w której, według zasad botaniki, barometr winien wskazywać zawsze 16 stopni, powiedziałbym ci: kochany Maurycy, to bardzo grzecznie, to bardzo pięknie; dobrze jest czasem być nieco arystokratą, bo to dobrze robi i dobrze pachnie. Ale my dzisiaj gotujemy się w 35 do 40 stopniach gorąca, wszystko wre; więc komu chłodno przy takiem gorącu, tego nazywają zimnym, a kto zimny, ten jest podejrzany; za wiele masz rozsądku, mój kochany, iżbyś nie wiedział, że wkrótce wszystkiem być przestaje.
— Dobrze, mniejsza o to, niech mnie zabiją, niech wszystko raz się skończy!... zawołał Maurycy, bo mi się nawet i życie już sprzykrzyło.
— Od kwadransa... rzekł Lorin. Doprawdy, niewiele czasu upłynęło odkąd ci pozwalam, abyś działał w tej mierze dowolnie; ale pojmujesz zapewne, że kto dziś umiera, umrzeć winien jako republikanin; a ty umrzesz jako arystokrata.
— O!... zawołał Maurycy, czając że dolegliwa boleść, zadana wyrzutami sumienia krew mu rozgrzewać zaczyna, o! zanadto daleko posuwasz się, mój drogi.
— Dalej się jeszcze posunę, bo uprzedzam cię, że skoro zostaniesz arystokratą...
— To mię oskarżysz?
— E! gdzież tam! zamknę cię w jakiej piwnicy, i jak zgubionej jakiej rzeczy każę cię szukać przy odgłosie bębna; następnie ogłoszę, że arystokraci, wiedząc coś im chciał wyrządzić, pochwycili cię, umęczyli, głodem umorzyli; skoro zostaniesz znaleziony, damy targowe i gałganiarki z sekcji Wiktora, publicznie uwieńczą cię kwiatami. śpiesz się zatem, jeżeli pragniesz znowu zostać Aristedesem, bo sprawa twoja jasna.
— Lorin, Lonin, czuję ja, że masz słuszność, ale jestem wciągnięty, staczam się po pochyłości. Czyż dlatego mnie dręczysz, że fatalność pociąga mnie za sobą?
— Nie.
— No, to pozwól, niech dowolnie kocham, niech szaleję,