Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Genowefie?... — rzekł kawaler.
Genowefa blada jak posąg, ujęła rękę Maurycego. Młodzieniec ją odtrącił.
— Wiesz pani, co myślę o tych zapewnieniach, z głęboką pogardą rzekł Maurycy. — Widzę teraz, żeś pani mówiła prawdę. W istocie, pani nie kochasz pana Morand.
— Maurycy posłuchaj mię!... — zawołała Genowefa.
— Ja nic słuchać nie chcę, moja pani... — odparł Maurycy. — Pani mię oszukałaś; pani odrazu zerwałaś wszelkie węzły, jakie łączyły moje serce z jej sercem. Pani powiedziałaś, że nie kochasz pana Moranda, ale nie powiedziałaś, że kochasz innego.
— Panie... — odezwał się kawaler, — co mówisz o Morandzie, albo raczej o jakim Morandzie mówisz?
— O Morandzie chemiku.
— Morand chemik stoi przed panem! Morand chemik i kawaler de Maison-Rouge są jedną i tą samą osobą.
I sięgnąwszy ręką na stół sąsiedni, w jednej chwili wziął z niego perukę, która go tak długo zmieniała w oczach młodego republikanina.
— A! z większą jeszcze wzgardą rzekł Maurycy, tak! rozumiem, pani nie kochałaś Moranda, bo Morand nie istnieje. Ale wybieg ten o ile był zręczniejszy, o tyle godniejszy pogardy.
Kawaler groźnie się poruszył.
— Panie... mówił dalej Maurycy, chciej pozwolić, abym przez chwilę pomówił z panią. Jeżeli chcesz, bądź nawet obecny naszej rozmowie; ręczę panu, że krótko ona potrwa.
Genowefa dała znak kawalerowi! de Maison-Rouge, ażeby był cierpliwy.
— Tak więc!... mówił dalej Maurycy, uczyniłaś mię pani pośmiewiskiem moich przyjaciół! Użyłaś mię za ślepe narzędzie dla twych spisków! Korzystałaś ze mnie, jak z nikczemnego służalca. Jest to czyn niegodny! Ale też zostaniesz zań ukarana, moja pani! bo ten oto jegomość zabije mię w twoich oczach! Ale za nim pięć minut upłynie i on także albo wyzionie ducha u stóp twoich, albo poniesie głowę na rusztowanie.
— On miałby umrzeć!... zawołała Genowefa, miałby ponieść głowę na rusztowanie! o! chyba nie wiesz Maurycy, że to mój opiekun, że to protektor mojej rodziny,