Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie fanatykiem; gdy rzeczpospolita podpisuje tem samem nazwiskiem już dwadzieścia mniemanych spisków.
— Nie wierzysz w spiski... — przerwał prezes, — a więc nie wierzysz w pąsowy goździk, za który gilotynowano wczoraj młodą Tison.
Maurycy zadrżał.
— Nie wierzysz w podziemie pod ogrodem w Temple, łączące piwnicę obywatelki Plumeau z pewnym domem przy ulicy de la Corderie?
— Nie... — rzekł Maurycy.
— A to pójdź, jak niewierny Tomasz i zobacz.
— Nie jestem na służbie w Temple, więc może tam nie wpuszczą.
— Teraz już wszystkim wolno tam wchodzić.
— A to dlaczego?
— To przeczytaj raport kiedyś tak niewierny. Widzę, że odtąd trzeba aż pokazywać tylko dowody urzędowe.
— Jakto?... — zawołał Maurycy, czytając raport, więc aż do tego przyszło?
— Czytaj dalej.
— Przenoszą rólowę do Conciergérie!
— Sądzisz więc, że tak postępują tylko na zasadzie urojeń, czczej gadaniny, jak powiadasz?
— Rozmaite bywają pobudki postępowania...
— Czytaj do końca... — rzekł prezes.
I podał mu ostatnią kartkę.
— Nominacja Richarda na naczelnika więzienia Conciergérie!... — zawołał Maurycy.
— Królowa tam już jest od dwóch godzin.
Maurycy zamyślił się głęboko.
— Wiesz o tem, że gmina... — mówił dalej prezes, — działa z głębokim namysłem, oblicza wszystko, a gdy co przedsiębierze, nie robi tego na żarty. Przeczytaj tajemne doniesienie ministra policji.
Maurycy czytał.
„Zważywszy, iż mamy przekonanie, że były kawaler de Maison-Rouge znajduje się w Paryżu, że w rozmaitych miejscach był widziany, że ślady bytności swojej w rozmaitych sprzysiężeniach pozostawił, upraszam wszystkich przełożonych sekcyj o zdwojenie czujności”.
— I cóż?... — zagadnął prezes.