Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale, powinniśmy się pocieszyć tem, że istotnie uknuta spisek.
— Et! a czy my w dzisiejszym czasie nie knujemy wszyscy spisków? I ona, biedaczka, postąpiła tak, jak wszyscy!
— Nie żałuj jej zanadto, mój przyjacielu, a mianowicie, nie żałuj jej za głośno... rzekł Maurycy; bo i na nas ciąży część jej winy. Wierzaj mi, jeszcześmy nie dobrze zmyli plamę, jaką nas skalało oskarżenie o zmowę z tą dziewczyną. Dziś w sekcji kapitan strzelców de Saint-Leu nazwał minie żyrondystą, i już, już chciałem go przebić szpadą, aby przekonać, że się myli.
— Czemużeś mnie o tem nie uprzedził.
— Bo w tego rodzaju wypadkach nie umiesz być panem siebie: musiałem całą rzecz natychmiast załatwić, aby się nie rozgłosiła: Wzięliśmy sobie świadków, których znaleźliśmy pod ręką.
— I ta bestja nazwała cię żyrondystą, ciebie, Maurycy?...
— Niechże cię to przekona, mój kochany, że lada awanturka podobna uczyni nas niepopularnymi; w dzisiejszych czasach kto niepopularny, ten i podejrzany.
— Wiem... — powiedział Lorin, — ale mniejsza o to!... Nie mogę puścić Heloizy pod gilotynę, nie wybłagawszy u niej przebaczenia.
— Mówże więc raz, czego żądasz?
— Chcę, abyś pozostał w domu, bo nie masz sobie nic do wyrzucenia, ja zaś, jeżeli nic dla niej uczynić nie mogę, pójdę i stanę na jej drodze. Muszę to koniecznie uczynić, kochany Maurycy, muszę przynajmniej uścisnąć jej rękę.
— To i ja pójdę z tobą... — rzekł Maurycy.
— Niepodobna, mój przyjacielu, ty jesteś urzędnikiem, jesteś sekretarzem sekcji, ty należałeś do sprawy, kiedy ja przeciwnie, byłem tylko twoim obrońcą; posądzą cię i będzie bieda. Ze mną zupełnie jest inaczej, ja nic nie ryzykuję, więc idę.
Wszystko, co powiedział Lorin, było zupełnie słuszne i żadnej nie wymagało odpowiedzi. Maurycy samem spojrzeniem swojem na Heloizę Tison, idącą na rusztowanie, obwiniłby się z pewnością.
— Idź więc... — rzekł, — ale bądź roztropny.