Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Słuchaj! Bóg chce, aby się wszystko odkryło...
— Tak! tak; mówił zwolna Achard, sądzisz więc, że ty cierpiałaś, że dla tych cierpieli Bóg ci przebaczy, jak przebaczył owej kobiecie niewiernéj.
— Tak! — nim spotkali Chrystusa, ludzie chcieli ją ukamienować... Ludzie, którzy od dwudziestu pokoleń przyzwyczaili się czcić i szanować moje nazwisko, moją rodzinę, gdyby dowiedzieli się: co dzięki Bogu! dotąd było zakryte, tylkoby wzgardę ku niemu czuli! — O! tak!... tyle wycierpiałam, że Bóg! mi przebaczy; ale ludzie?... są nieubłagani!... oni nie przebaczają! zresztą, czy ja sama wystawiona jestem na ich obmowę! Nie mamże ze wszech stron cierpień, które znosiłam dotąd dla dwojga dzieci; z których tamten jest starszym!... On jest moim