Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

my! — i niech tylko jeden powróci wolnym czynienia co mu się podoba.
— Mocno żałuje panie hrabio, iż nie mogę przyjąć jego ofiary.
— Jakto! nosisz mundur; krzyż zdobi twe piersi; szpadę masz przy boku i odmawiasz pojedynku?...
— Tak Emanuelu!... odmawiam!...
— Dla czego?
— Ponieważ nie mogę bić się z tobą! wierz mi!...
— Nie możesz się bić zemną?
— Na słowo!
W téj chwili za niemi dał się słyszeć śmiech głośny. Obadwa obrócili się i ujrzeli Lectoura.
— Ale, dodał Paweł wskazując na barona, mogę się pojedynkować z tym panem, który jest nikczemny i podły.
Rumieniec wystąpił na twarz Lectou-