Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/860

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak u kobiety, rękę, na której połyskiwał brylant wielkości laskowego orzecha.
— Czy książę choć chwilę mógł pomyśleć, że chciałem go obrazić
Następnie mówił półgłosem, jak do siebie:
— Dziwna rzecz, jak ci książęta drażliwi są, gdy im ktoś ośmieli się prawdę powiedzieć.
— Jakto?
— Rzecz prosta, — Wasza Eminencja ofiaruje mi swoje usługi, a ja radbym się dowiedzieć, jakiego rodzaju one być mogą?
— Stanowisko moje u dworu...
— Stanowisko księcia u dworu jest mocno zachwiane, gdybym tam potrzebował protekcji, wolałbym się udać do księcia Choiseul, choć i tego władza dłużej nad dni piętnaście nie wytrzyma. Wszystko na tym świecie jest do nabycia za to złoto, które oto jest do rozporządzenia księcia, a wielekroć go księciu zabraknie, proszę się do mnie udać. Postaram się zawsze dostarczyć go Eminencji.
— Nie — rzekł książę, — mylisz się mistrzu, nie można wszystkiego dostać za złoto! Westchnął, nie próbując nawet otrząsnąć się z ciążącej mu przewagi Balsama.
— To prawda, Wasza Eminencja pożąda teraz czegoś innego, niż złota; ale to nie ma nic wspólnego z nauką. Jedno słówko tylko, a na żądanie