Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1877

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Polecam Waszej Wysokości moją siostrę, biedny, zwiędnięty kwiatek, którego jedynem słońcem jesteś Ty, Pani. Zechciej zniżyć się ku niej i pośród całej Iwej radości i potęgi, wspomnij o biednym wygnańcu, który Cię może nie ujrzy więcej“.
Przy końcu tego listu serce ścisnęło się biednemu chłopcu.
Miarowe kołysanie się okrętu i szum bałwanów smutnie wtórowały myślom wygnańca.
Całą noc przemarzył tak, siedząc; rano kapitan oznajmił mu, iż spodziewają się burzy, pasażerowie mają więc pozostać w kajutach.
Filip jadał śniadanie u siebie, a przy obiedzie towarzyszył mu kapitan. Resztę czasu spędzał na pokładzie okrętu; niekiedy spotykał tu podróżnych, mianowicie dwie damy, jadące po spadek i starca z dwoma synami.
Byli to pasażerowie klasy pierwszej.
Nastała piękna pogoda i usposobienie młodzieńca było weselsze. Całe dni, a nawet noce spędzał Filip na pokładzie, lecz nie chciał z nikim zawierać znajomości.
Owinięty w długi płaszcz oficerski, stał godzinami, wpatrzony w morze.
Razu pewnego, w nocy, nie słysząc niczyich kroków na pomoście, wyszedł przejść się trochę.
Rzeczywiście na pokładzie nie było nikogo.
Jeden tylko człowiek siedział zamyślony; był to pasażer klasy drugiej, może jaki biedny wygna-