Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1831

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dał, że panna Andrea u siebie na wsi prędko odzyska siły. Oto wszystko, co mi powiedziano; panna de Taverney złożyła mi wizytę pożegnalną. Blada była i rozczulona, wzruszyła mię bardzo, bo płakała serdecznie!...
— I szczerze — odparł Filip z bijącem sercem — takie łzy nie kłamią.
— Zdawało mi się, że ojciec pański zmusił córkę, ażeby przyjechała do Wersalu i że to biedne dziecko więdło tutaj, bez swej wsi rodzinnej; a może jeszcze jakie inne uczucie...
— Andrea żałuje tylko Waszej Królewskiej Wysokości.
— I cierpi... dziwna choroba, którą powietrze rodzinne miało uzdrowić, a tylko pogorszyło...
— Choroba mej siostry nastąpiła wskutek okropnych zmartwień, które doprowadziły ją do rozpaczy. Panna de Taverney kocha na całym świecie tylko Jej Królewską Wysokość i mnie, teraz jednak ukochała Boga nadewszystko, starałem się o audjencję, aby prosić o pomoc pani w urzeczywistnieniu tego życzenia Andrei.
Delfinową podniosła głowę.
— Chce zostać zakonnicą?...
— Tak, pani.
— I pan nato pozwoli, pan, który przecie kochasz to dziecko?
— Znam położenie i to ja nawet radziłem jej tak postąpić. O, świat nie powie, żem skorzystał