Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1651

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wróżba, bo czy wcześniej, czy później, zostanę napewno pożarta. Wyprowadź mnie więc z tego zaniepokojenia, a jeśli to wszystko żarty, pozwól powiedzieć sobie, że wcale nieszczególne...
— Nieszczególne?... przeciwnie, doskonałe, znakomite, ale nie moje, tylko twoje, hrabino.
— Nic nie rozumiem, marszałku — rzekła Dubarry, przygryzając wargi z niecierpliwości, którą mała jej nóżka wyraźniej jeszcze zdradzała.
— No, no, hrabino, nie gniewaj się pani tylko; obawiałaś się, aby król nie przylgnął do panny Taverney; tylko nie staraj się zaprzeczać, jestem o tem za bardzo przekonany, zupełnie pewny jestem...
— Tego wcale nie myślę się zapierać.
— A więc obawiając się tego, usiłowałaś dać ostrogę Najjaśniejszemu Panu.
— I tego nie zaprzeczam bynajmniej. Cóż dalej?...
— Zaraz, hrabino, zaraz. Ale żeby ukłuć Jego Królewską Mość, którego skóra jest, jak wiadomo, trochę twarda, potrzeba było bardzo misternej igiełki, nieprawda?
I Richelieu zaczął się śmiać, a raczej udawać śmiech homeryczny, ażeby mieć czas lepiej zaobserwować fizjognomje dwóch swoich ofiar.
— O co chodzi nareszcie, mój wuju? — zapytał d’Aiguillon, udając naiwnego.
— Nie zrozumiałeś mnie, hę? Tem lepiej! tem lepiej!... A więc chciałem powiedzieć, że hrabina chciała wzbudzić zazdrość w królu i wybrała ku te-