Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/613

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

su do stracenia?... Czy wiecie, że już jutro o dziesiątej mam umrzeć?...
— Najjaśniejszy Panie, w ciągu tego czasu musi stać się coś takiego, co uniemożliwi spełnienie wyroku.
Król wpatrzył się w Aramisa ze zdziwieniem.
W tejże samej chwili, pod oknem królewskiem ozwał się straszny trzask, jakby się łamał wóz, naładowany drzewem.
— Czy słyszysz?... — odezwał się król.
Za tym trzaskiem dał się słyszeć okrzyk bolesny.
— Słucham — odparł Aramis — lecz nie pojmuję, co to za hałas, a nadewszystko co to za okrzyk.
— Nie wiem, kto go wydał — mówił król — lecz z tego trzasku mogę ci zdać sprawę; to drzewo, są to belki i wiązania, z których mój szafot zbudują. Robotnik jakiś musiał się skaleczyć, wyładowując je z wozu.
Dreszcz mimowolny przeszedł Aramisa.
— Przekonaj się teraz — mówił Karol — że daremnem jest, byście upierali się dłużej; jestem skazany... zostawcie mnie mojemu losowi.
— Najjaśniejszy Panie — odezwał się Aramis, odzyskując na chwilę spokój, — niechaj wznoszą rusztowanie, ale nie znajdą wykonawcy wyroku.
— Co chcesz przez to powiedzieć?... — zapytał król.
— To, Najjaśniejszy Panie, że o tej godzinie, kat jest już pojmany, lub przekupiony; jutro szafot będzie gotowy, lecz kata nie stanie, na pojutrze więc egzekucję odłożą.
— A potem?... — odezwał się król.
— A potem — rzekł Aramis — nocy jutrzejszej wykradniemy Waszą Królewską Mość.
— Jakim sposobem?... — wykrzyknął król, którego twarz zajaśniała blaskiem mimowolnej radości.
— O!... panie — wyszeptał Parry, składając ręce — bądź błogosławiony wraz ze wszystkimi twoimi.
— Jakimże sposobem?... — powtórzył król pytanie — chcę wiedzieć, aby dopomódz wam, jeśli będzie tego potrzeba.
— Nie wiem, Najjaśniejszy Panie; lecz najzręczniejszy, najodważniejszy i najwięcej Wam oddany z nas czterech, powiedział, rozstając się ze mną: „Kawalerze, powiedz królowi, że wykradniemy go jutrzejszej nocy, o godzinie dziesiątej“. Skoro on tak powiedział, uczyni to.