Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/612

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie szlachetnej i mężnej istocie, podtrzymującej go do ostatniej chwili.
Wydobył spoczywający mu na piersiach krzyżyk djamentowy i order podwiązki, który przysłała mu przez tych francuzów szlachetnych, i ucałował; a na myśl, że nie ujrzy ona tych przedmiotów wpierw, aż kiedy spocznie z głową odciętą w zimnym grobie, uczuł w sobie dreszcz lodowaty, którym darzy śmierć, zanim ofiarę swoją czarnym całunem przykryje.
Nagle w korytarzu odezwały się kroki, drzwi się rozwarły, pochodnie zalały pokój przydymionem światłem, i wszedł duchowny w szatach biskupich, a za nim straż, którą Karol oddalił rozkazującym ruchem ręki.
Z odejściem straży, pokój pozostał jak przedtem, nawpół oświetlony zaledwie.
— Jaxon!... — wykrzyknął Karol — Jaxon!... Dzięki ci, przyjacielu ostatni; w porę przychodzisz do mnie.
Najaśniejszy Panie — rzekł biskup — pozwól niech hołd mój złożę Waszej wysokości, i powiem, kim jestem i po co przychodzę.
Na głos ten Karol omało nie wydał okrzyku, lecz Aramis położył palec na ustach i głęboki ukłon złożył królowi Anglji.
— Rycerzu — wyszeptał Karol.
— Tak, Najjaśniejszy Panie — przerwał Aramis, podnosząc głos — tak, jestem biskupem Jaxon, wiernym rycerzem Chrystusa, i przychodzę na żądanie Waszej Królewskiej Mości.
Karol splótł dłonie jak do modlitwy; poznał d‘Herblay‘a.
— Ty tutaj, rycerzu!... — rzekł — jakim sposobem się tu dostałeś?... Mój Boże, zginąłbyś, gdyby cię poznano.
Parry stał jak wryty, a cała jego postać wyrażała uczucie niekłamanego, najgłębszego uwielbienia.
— Nie troszcz się o mnie, Najjaśniejszy Panie — odezwał się Aramis, dając królowi znak milczenia — pomyśl o sobie tylko; widzisz, że przyjaciele twoi czuwają; co uczynimy, tego nie wiem jeszcze; lecz czterech ludzi, gotowych na wszystko, dużo zdziałać może. Tymczasem nie zmruż oka przez całą noc, niczemu się nie dziw i bądź przygotowany na wszystko.
Karol potrząsnął głową.
— Przyjacielu — rzekł — czy wiecie, że nie macie cza-