Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/598

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cu moje dziecię; licz na pomoc Boga i naszą, a na czas z nią przybędziemy, ręczę ci za to.
Czy zdołasz mieć taką stałość, wyznaj, czy czujesz się dość silną?
— Tak — odpowiedziała dziewica stanowczo.
— A więc dobrze — rzekł Cellini — teraz żegnam cię; skoro moi ludzie udadzą się na spoczynek, Askanio przyniesie wszystko co potrzeba. Żegnam cię Blanko.
Podał jej rękę; lecz ona zbliżyła ku niemu czoło jak miała zwyczaj to czynić z ojcem swoim. Benvenuto zadrżał, lecz przesunąwszy rękę około oczu i jarzmiąc cisnące się myśli i wrzące namiętności, złożył na czystem czole dziewicy pocałunek ojcowski i dodał pół głosem:
— Żegnam cię droga córko Stefany.
Poczem szybko zszedł z drabiny do Askania oczekującego i obaj udali się do sali, gdzie biesiadowali robotnicy, którzy wprawdzie już jeść przestali, lecz dopiero pić zaczęli.
Nowe dziwaczne i niespodziane życie zaczęło się dla Blanki, a jednak zastosowała się do niego.
Umeblowanie tego nadpowietrznego pokoiku było następujące: Stało tam jak wiemy łóżko i stół, Askanio przyniósł niskie krzesło obite aksamitem, lustro