Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/474

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O! przy tobie, w tej atmosferze rozkoszy otaczającej ciebie, zapominam o ciasnym obrębie udręczeń, w którym się błąkam gdy cię opuszczę.
— Jednak trzeba myśleć o przyszłości — rzekła Blanka, pomagajmy sobie Ąskanio. ażeby nam Bóg dopomagał. Sądzę, że nieszlachetnie byłoby z twej strony, ukrywać przed Cellinim miłość naszą, być może iżby się naraził na wielkie niebezpieczeństwo występując przeciw księżnie d’Etampes i hrabiemu d’Orbec. To byłoby niesłusznem; trzeba go o wszystkiem zawiadomić Askanio.
— Będę ci posłusznym Blanko, bo życzenie twoje jest dla mnie rozkazem. Przy tem serce mi mówi, że masz słuszność, lecz jak okrutny pocisk zadam sercu jego. Niestety! wszakże sam doznałem już tego, Być może, iż po tym wyznaniu przywiązanie jego zamieni się w nienawiść i oddali mnie od siebie. A wtedy czy będę w stanie oprzeć się, pozbawiony przytułku, pomocy, tak przeważnym wrogom jakiemi są księżna d’Etampes i pan d’Orbec. Któż mi pomoże zniweczyć zamiary tej okropnej pary? Kto wystąpi ze mną do walki z tak przemożnymi nieprzyjaciółmi? któż mi nawet rękę poda?
— Ja! — odezwał się głos poważny i donośny.