Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/503

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzieciństwa; a słowa jéj były tak słodkie i powabne, że nie mogłeś oprzeć się im, i pędzony nudą wróciłeś do Paryża, do tego świata, z którym przed dziewięcią miesiącami robiłeś rozbrat na wieki. — Tu, upojony obecnością téj, co była światem całym dla ciebie, pobudzany przez zazdrość, zacząłeś walczyć przeciwko sobie samemu.
Ale upór jeszcze bardziéj drażnił uczucie, a przypadkowe wypadki wyświeciły ci własne twoje położenie wtedy właśnie, kiedyś się najmniéj tego spodziewał. Wtedy ze strachem spojrzałeś W serce twoje i zawstydzony słabością własną, przekonany, że walcząc dłużéj łatwo ulegnąć możesz w téj walce, chwyciłeś się ostatecznego środka, środka jaki ci rozpacz podała: przyszedłeś prosić mię o rękę Antoniny dla Rudolfa de Mengis.
— Dla Rudolfa de Mengis! zawołała Antonina.
— Tak dla Rudolfa de Mengis. Tyś wiedział, że ona go nie kocha; być może miałeś jakiś, niby cień nadziei, że kiedy ja przedstawię jéj to małżeństwo, ona przyzna mi się nareszcie, że ciebie pokochała nad wszystko.