Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/469

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wał względy istoty, która mimo mą wiedzę, drogą mi była nad wszystko — o! wtedy poczułem w sobie więcéj niż boleść, niż nienawiść, więcéj niż szaleństwo samo! On opierał się poufale o poręcz jéj krzesła, rozmawiał z nią po cichu, i śmiał się z nią; słowem postępował tak, jak tylko ty, przyjaciel jéj dzieciństwa, postępować z nią miałeś prawo. Nie możesz wystawić sobie, co za gniew we mnie wrzał. kiedym spostrzegł te, aż nadto widoczne, znaki wzajemnego ich porozumienia: i wtedy dopiero poznałem że ten gniew — to była miłość... Ale ty mię nie słuchasz Amory?...
Przeciwnie, Amory słuchał aż nadto. Każde słowo Filipa odbijało się bolesnem echem w sercu jego; gorąca krew biła mu na twarz, i biegła gorączkowym taktem w żyłach jego i huczała mu w uszach. — Milczał.
To milczenie niezadowolenia dobiło do reszty Filipa, który z nowym wysileniem tak mówił:
— Ja nie mówię wcale, nie powiadam, żeby to nie miało być zapomnieniem przysiąg dawnych, haniebną zdradą pamięci Magdaleny.... Ale cóż robić? — nie każdy jest tak stały jak ty, nie każdy jest tak nieugięty. Zresztą ona kochała ciebie,