Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawda nieco grzeczniejsza niż przedtem, zawsze jednak odsuwała go na drugi plan.
Amory, co najwięcej, mógł się szczycić trzecim dopiero po nich miejscem.
Poważny opiekun uważał to za obrazę śmiertelną i nie mógł dłużéj wytrzymać. W końcu piątego wieczoru swojej męczarni, kiedy się wszyscy rozjeżdżali, a Antonina chodziła wydając rozkazy swoje, Amory korzystał z ogólnego zamieszania, zbliżył się do niéj i po cichu rzekł jéj:
— Wiesz co Antonino, zanadto mało masz zaufania we mnie, a ja jestem twoim przyjacielem, i bratem twoim jestem. Wiedziałaś o tém, że P. de Mengis miał zamiar prosić o rękę twoją dla swego synowca, wchodzisz w jego plany....
Antonina chciała mu przerwać.
— Ja nie ganię cię wcale; Rudolf jest młodzieniec przystojny, pełen elegancji, bardzo dobrze wychowany, pod każdym względem stosowny dla ciebie; to jedno chyba mogłoby coś znaczyć, że o 12 lat starszy jest, od ciebie. — Ale powiedz mi, czy, znalazłszy nareszcie człowieka, którego uważasz za godnego ciebie, powiedz mi czy potrzeba okazywać dla mnie oziębłość taką i kryć