Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/449

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzinie przejeżdżał mimo jej mieszkania: okno było nielitościwie zamknięte, a firanki zapuszczone z skrupulatnością nadzwykłą, dowodziły jasno, że nie chciano wewnątrz najmniejszego puścić spojrzenia.
Amory był w rozpaczy.
Filip był zawsze jednakowy, milczący, bierny, przyćmiony. Amory zbliżył się teraz do niego, i nie tak już zimnym wzrokiem patrzał na biednego chłopca, który z gotowością radosną przyjął te oznaki życzliwości i w obec dawnego swego towarzysza wyglądał, doprawdy, jak winowajca, o przebaczenie proszący: i słuchał go z uwagą nadzwyczajną, i zgadzał się na wszystko cokolwiek Amory mówił lub robił. Słowem zdało się, że miał zawsze na ustach wyznanie winy a na sercu ciężar wyrzutów. Amory nie zwracał bynajmniéj uwagi, na te wszystkie grzeczności jego, bo Amory zajęty był cały coraz widoczniejszemi postępami Rudolfa de Mengis w stosunkach jego z Antoniną. W istocie Antonina zajmowała się nim prawie wyłącznie, dla niego więcéj niż dla kogo innego była uprzedzająca; dla Filipa była