Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/418

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówić podobnie, ale zwróćcie uwagę swą na to że ja tu jestem z wami, że mimowoli słyszę co mówicie. Przestańcie rozmawiać tak dziwnie, w obec kobiety słabéj i lękliwéj, która was pojąć nawet nie zdoła. — Zostawcie Pani wielkie pytania życia i śmierci, błagam was; i mówmy raczéj o twoim powrocie Amory, i o radości jaką nam sprawia..... O! ja jestem bardzo szczęśliwa, że cię widzę! rzekła w prostocie swéj, nie mogąc dłużéj władać sobą i ujęła obie ręce młodzieńca. I mężczyźni też oba nie mogli się oprzeć temu instynktowi cudownemu, i usposobieniu młodéj dziewicy pociągającéj, pełnej prostoty. I Pan d’AVrigny musiał uledz dziecięcym pieszczotom Antoniny.
— Dobrze! rzekł, ten dzień wszak do was należy — uczcie więc cały, dzieci moje. Bo z resztą jest to jeden z ostatnich już dni jakie wam dać mogę.
I od téj chwili z niewymowną dobrocią oddał się sprawom dwojga młodych ludzi. Amory i Antonina przypomnieli sobie jedną z długich i przyjemnych rozmów, jakie niegdyś uprzyjemniały im czas. P. d’Avrigny pytał się młodzieńca o jego zamiary, plany; poprawił, z łagodnością, kil-