Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/417

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O! dzięki ci Boże, szeptała Antonina ze łzami w oczach.
— Będziesz żył! mówił dalej doktór, dobrze; zawsze byłeś odważny Amory, zawsze szczery. Żyj — chwalę to. Jeśli mam ci się przyznać, czuję w sobie jak gdyby radość dziecięcą i doświadczam uczucia jakiejś biednéj próżności, kiedy pomyślę, że wreszcie boleść ojca była silniejsza i bardziej śmiertelna niż boleść kochanka; ale wyrzucam sobie radość tę i próżności téj się wstydzę.
Bo kiedy zastanowię się nad tém. to widzę że umrzeć ze smutku nie tak może jest pięknie, jak żyć ze smutkiem swym; żyć w sieroctwie swoim samemu, z powagą i poddaniem się, i przy tém wszystkiem, zdać się na co dla ludzi, mieszać się w sprawy ich i nie pogardzać niemi, i znać myśli ich, nie dzieląc ich wcale.
— W rzeczy samej takie życie czeka mię na przyszłość; i powiedz mi ojcze mój czyż nie ten więcej wycierpi kto dłużej czekać będzie?
— Ach! przerwała Antonina zabita prawie tym podwójnym stoicyzmem. — Wy jesteście oba ludzie tak silnej woli, tak wielcy, że oba możecie