Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/388

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był widny, i aby ta przepaść utworzona przez oba odłamy zamieniła się w piec ognisty.
Wszystkie te widoki, jak artystę mnie zajmują. W istocie lubię to miasto, stare i nowe zarazem, zalotne i cześć nakazują, ono myśli i działa.
Ach! gdyby Magdalena była tu! gdyby mogła ze mną razem patrzeć na słońce kiedy za katedrę zachodzi!
Mój bankier gwałtem dał mi bilet do tutejszego kassino. Domyślasz się, że nie chodzę na wieczory; ale w dzień, kiedy zwykłe zatrudnienia wyludniają te ogromne salony, chętnie rano kilka godzin przesiedzę czytając gazety. Jednakże przyznam ci się, Antonino, dużo potrzeba mi było siły, nimem przezwyciężył wstręt mój na widok pierwszych gazet, co mi wpadły w rękę. Te dwanaście kolumn, w których nie ma ani jednego słowa o tém, co mię najbardziej obchodzi, ten świat paryki, co śmieje się i bawi jak zwykle, i ta równowaga europejska na którą boleść pojedynczego człowieka, bodaj najstraszniejsza i okropna najbardziéj, najmniejszego wpływu nie wywiera; wszystko to budziło we mnie niesmak,