Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Możliwe. A co to są za papiery?
— Trzy z nich to rachunki dostawców siana; jeden to zlecenie od pułkownika Rossa. To zaś rachunek od krawcowej, Madame Lesurier przy Bond-Street, wystawiony na 37 funtów 15 szylingów na imię Williama Darbyshire’a. Żona Strakera powiedziała nam, że Darbyshire jest przyjacielem jej męża i że Straker nieraz do niego pisał listy.
— Widocznie pani Darbyshire ma bardzo kosztowny smak, zauważył Holmes, rzucając okiem na rachunek. 37 funtów za kostyum to trochę za wiele. Zresztą niema tu już nic, jak się zdaje, z czego moglibyśmy się czegoś nowego dowiedzieć, a więc udajmy się na miejsce zbrodni.
Kiedyśmy wyszli z pokoju, zbliżyła się do inspektora jakaś kobieta, która czekała w korytarzu i zatrzymała go. Na jej bladej i smutnej twarzy wyryte były ślady nagłego i niespodziewanego zmartwienia.
— Czy schwytaliście ich panowie? Czy macie ich już? biadała niewiasta.
— Nie, pani Straker, ale przybył nam z pomocą pan Holmes z Londynu, zrobimy więc wszystko, co możliwe.
— Ja z pewnością panią przed chwilą widziałem w Plymonth, rozmawiającą! rzekł Holmes.