Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

taj dość o mojej osobie. I tak już za wiele o tem mówiłem.
Opowiadania moje o Napoleonie mogą mieć to jedno znaczenie, że dadzą potomności słabe wyobrażenie o osobistych przymiotach tego niezwykłego człowieka. O jego czynach i losach i tak wiecie wszystko z dziejów.
Zwinął obóz w Boulogne, przekonawszy się, że nie może pokonać swego groźnego sąsiada na morzu i że nie może z wojskiem wylądować w Anglji. Angielska flota odcięłaby go inaczej od jego głównych sił. Tą ogromną armją, którą chciał zalać Anglję, pobił Rosję i Austrję, a w następnym roku rozgromił Prusy. Począwszy od chwili, kiedy wstąpiłem do niego na służbę, aż do owego dnia, w którym jechał na wygnanie do dalekiej wyspy, skąd już nie miał nigdy powrócić, stałem wiernie u jego boku. Wraz z jego gwiazdą, wznosiła się także i opadała moja gwiazda.
Dziś jednak, gdy cofam się myślą wstecz w owe czasy, które z nim razem przeżyłem, pełne doniosłych wydarzeń, nie mogę orzec stanowczo, czy był złym, czy dobrym człowiekiem. To jedno wiem tylko, że był to człowiek wielki, niezwykły, którego nie można mierzyć tą samą miarą, co innych ludzi pospolitych.
Dlatego niechaj śpi spokojnie w swoim dumnym grobowcu, pod wspaniałą kopułą tumu Inwalidów. Spełnił swoje dzieło, a ta potężna ręka, która podniosła Francję na szczyt wielkości i zmieniała dowolnie granice państw europejskich, która obalała trony, rozpadła się w proch. Fatum potrzebowało go, fatum zmiotło go z powierzchni ziemi; a jednak żyje dalej w naszej