Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był tylko jeszcze konsulem, aniżeli później, gdy został cesarzem — innym razem znów był podobny do dzika rozjuszonego, napadał na każdego, który się mu właśnie nawinął pod ręką i obrażał go jakąś uwagą gryzącą i pogardliwą. Zwykle jednak obierał pośrednią drogę między tymi dwoma krańcowymi stanami; był milczący, markotny, zachmurzony, tylko od czasu do czasu czynił jakąś uszczypliwą uwagę. W takich dniach wszyscy oddychali z uczuciem ulgi, gdy opuszczał towarzystwo.
Dziś wydawał się jeszcze niezupełnie uspokojony po tej scenie zazdrości, jaką mu wyprawiła cesarzowa, co można było poznać po chmurnem jego spojrzeniu i brwiach zmarszczonych.
Stałem przypadkiem w pobliżu wejścia i dlatego wpadłem mu pierwszy w oko. Zawezwał mnie do siebie głosem rozkazującem:
— Zbliż się pan tu, panie de Laval!
Położył mi rękę na ramienia i zwrócił się do wysokiego i chudego mężczyzny, na którego żółtej twarzy widniał wyraz uroczystej powagi.
— Chodź pan tu, panie Cambacéres. Przedstawię panu pana Ludwika de Laval, syna hrabiego de Laval, walczył w Quiberon w roku 1795. Pan twierdziłeś zawsze, że stare rodziny francuskie osiedlą się w Anglji i że nie powrócą nigdy do Francji, tak jak niegdyś hugenoci nie wrócili do ojczyzny. Ale, jak zawsze, i tym razem pomyliłeś się pan, gdyż oto potomek tej starożytnej rodziny ofiarowuje mi swoje usługi. Panie de Laval, mianuję pana moim adjutantem przybocznym; będziesz mi pan odtąd wszędzie towarzyszył.
Byłbym mógł rzeczywiście być dumnym z powodu mego szybkiego awansu, gdybym miał to wyniesienie zawdzięczać moim osobistym przymiotom; wiedziałem jednak dobrze, że ma ono jedynie na celu zachęcić in-