Strona:PL Doyle - Tragedja Koroska.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z drugiej strony w życiu swojem nie słyszałem ludzi śmiejących się w tak przykry sposób, jak w Londynie w teatrze. Za nami siedział jakiś jegomość, a ile razy zaczynał się śmiać, ciocia oglądała się, czy się które drzwi przypadkiem nie otworzyły, taki był przeciąg. Ale pan ma zabawne wyrażenia, proszę pana“.
„Co jeszcze wydaje się pani zabawnem, panno Sadie?“
„Wczoraj, kiedy mi pan przysłał bilet do świątyni i mały planik, zaczął pan list: „wewnątrz znajduje się.....“, a potem na dole w nawiasie dodał pan: „dwa załączniki“.
„To zwykły styl w korespondencyi urzędowej“. — „Tak w urzędowej“... — podchwyciła Sadie sucho i rozmowa urwała się.
„Jednejbym rzeczy chciała“ — zauważyła p. Adams, twardym, skrzypliwym głosem, którym pokrywała wrodzoną miękkość serca — „zobaczyć legislaturę tego kraju i pokazać tym ludziom kilka na zimno wybranych faktów. Wytworzyłabym własną platformę polityczną... stronnictwo według moich przekonań. Jedną z wydanych tablic byłoby prawo zmuszające do mycia oczu, drugą zniesienie „jaszmaków“, zasłon, które zmieniają kobietę w tłumok wełniany, z wyglądającą z niego parą oczu“.