Strona:PL Doyle - Tragedja Koroska.pdf/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapomniałem o wszystkiem, przejęty tylko jedną myślą, czy ktoś z was żyje jeszcze?“
„Dziwię się, że księdza nie zastrzelono i bez żadnego sądu polowego“ — zauważył pułkownik — „Ale jakim cudem ksiądz znalazł się tutaj?“.
„Oddział z Halfy był tuż tuż za nami, kiedyście mnie zostawili i znalazł mnie na środku pustyni. Musiałem być nieprzytomny, bo mówili, że słyszeli z bardzo daleka mój głos, że śpiewałem hymny i tą drogą Opatrzność sprowadziła ich ku mnie. Na jednym z wielbłądów mieli apteczkę i wszystkie środki opatrunkowe, tak, że na drugi dzień już byłem sobą. Potem spotkaliśmy się z oddziałem z Sarrasu i przyłączyłem się do niego, ponieważ mieli ze sobą lekarza. Moja rana to głupstwo, a nawet doktor twierdzi, że dla człowieka mojej tuszy utrata krwi zupełnie nie jest szkodliwa. A teraz drodzy państwo“ — i jego wielkie piwne oczy przestały uśmiechać się i przybrały wyraz poważny i uroczysty — „byliśmy wszyscy na włos od śmierci i kto wie, może nasi towarzysze jeszcze są w tem położeniu. Ta sama potęga, która nas ocaliła, może i ich ocalić, pomódlmy się więc razem, aby tak się stało i pamiętajmy zawsze, że jeżeli nawet, wbrew naszym modlitwom, to nie