Strona:PL Doyle - Tragedja Koroska.pdf/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla mnie to była rzecz poważna. Teraz jednak jestem już naprawdę człowiek umarły, tak że niema wielkiego znaczenia to, co mówię“.
„O, to niech pan nie mówi!“ — krzyknęła Sadie.
„Nie powiem, jeżeli to ma pani sprawić przykrość. Jakem rzekł, umarłbym spokojniej, ale nie chcę być samolubem. Kiedy pomyślę, że mogę przez to rzucić cień na pani życie, albo stać się dla pani smutnym wspomnieniem, wolę faktycznie nie mówić już ani słowa“.
„Co pan chciał powiedzieć“?
„To tylko, że panią kocham. Zawsze panią kochałem. Od pierwszej chwili, kiedym panią zobaczył, stałem się innym człowiekiem. Naturalnie, że to był absurd, sam wiedziałem o tem najlepiej i starałem się unikać śmieszności. Ale właśnie pragnę, żeby pani dowiedziała się o tem teraz, kiedy już niema drogi do wyboru. Pani zrozumie, że ja naprawdę ją kocham, kiedy powiem, że gdyby nie świadomość, że pani była zatrwożona i nieszczęśliwa, uważałbym te dwa dni, w ciągu których przebywaliśmy bez ustanku razem, za najszczęśliwsze z całego mojego życia“.
Sadie siedziała blada i milcząca, patrząc zdumionemi oczyma na jego wzniesioną twarz. Nie wiedziała, co mą zrobić albo powiedzieć