Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nam, abyśmy spotkali się w jego mieszkaniu, z lordem St. Simonem i omówili z nim całą sprawę. Mówił tak przekonywująco, że zgodziliśmy się na jego żądanie. Oto powiedziałam ci wszystko, Robercie; przykro mi bardzo, że wyrządziłam ci mimowoli krzywdę, ale mam nadzieję, że przebaczysz mi wszystko.
Lord St. Simon zachowywał przez cały ten czas sztywną pozocyę, słuchał długiego opowiadania ze zmarszczonem czołem i z zaciśniętemi ustami.
— Wybaczy pani — odparł, usłyszawszy ostatnie słowa młodej kobiety — nie jestem przyzwyczajony roztrząsać moje osobiste sprawy i stosunki wobec obcych mi ludzi.
— A zatem nie przebaczysz mi? Nie podasz mi nawet ręki, zanim odejdę?
— Jeżeli pani tylko o to chodzi... Wyciągnął rękę i podał ją zimno młodej kobiecie.
— Miałem nadzieję — przerwał Holmes — że raczysz pan spożyć wieczerzę w naszem przyjacielskiem gronie.
— Zdaje mi się, że jednak żądasz pan nieco za wiele odemnie — odparł dumnie lord St. Simon. — Zapewne, potrzebuje się uspokoić po tem wszystkiem, czego się dowiedziałem. Ale, nie przypuszczasz pan chyba, abym teraz jeszcze robił “dobrą miną w złej grze.” Pozwólcie państwo, że ich pożegnam.
Lord złożył wytworny ukłon wszystkim obecnym i wyszedł z pokoju.