Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nosiły się z pana de Colincourt na mnie, z niewypowiedzianym niepokojem.
— Przedewszystkiem, panie de Laval, nie sądź — rzekł — żeby cesarz był tyranem. Gdyby tak było, nie śmielibyśmy tak szczerze o nim się wyrażać. Pewny nawet jestem, że słuchałby naszych uwag z przyjemnością i niektóre pochwalił nawet. Ma on wady, przyznaję; jakżeby ich nie miał, kiedy jest człowiekiem? Lecz chciej rozważyć jego zalety i powiedz, czy kiedy władca usprawiedliwił lepiej wybór narodu?... Pracuje więcej, niż każdy z jego podwładnych; nie używa nigdy ani spoczynku, ani przyjemności; wstrzemięźliwszy niż ktokolwiek w pałacach Tuileryów; traktuje swoich żołnierzy, jak ojciec. Biednym, wychował braci i siostry; kiedy jest szczęśliwy, używają razem z nim bogactw jego. Słowem, jest oddany, odważny, wstrzemięźliwy i umiarkowany... Porównaj pan jego postępowanie z postępowaniem ks. Galii...
Przypomniałem sobie naraz cały szereg skandalów, które oburzyły opinję publiczną w Anglji, skandale w Londynie, skandale w New-Market i nie podjąłem się obrony księcia Jerzego.
Zadowoliłem się powiedzeniem, że Anglicy nie napadali na życie prywatne cesarza, lecz, tylko na jego ambintną politykę.
— Ah! bo cesarz jest przekonany — rzekł de Colincourt — i my z nim także, że nie ma miejsca w Europie na Francję i Anglję. Jedna musi zniknąć... Jeżeli my zwyciężymy, ustanowimy wieczny pokój. Włochy nasze, Austrja zgromiona po raz drugi, Niemcy rozdzielone, lecz co do Ameryki, będzie ona do nas należeć jak tylko zechcemy; łatwo nam będzie zawsze wzniecić wojnę z powodu Luiziany i Kanady... Panowanie nad światem nas oczekuje...
Pan de Colincourt rozmawiając, zbliżył się do wejścia do namiotu.
— Jedna rzecz nas powstrzymuje — rzekł.