Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siedniego pokoju. Józefino, chodź także, ta rzecz obchodzi cię wyjątkowo.
Przeszliśmy do długiej wązkiej sali, oświeconej dwoma oknami, przy których firanki zupełnie zapuszczone, przepuszczały słabe światło.
W końcu sali przy drzwiach stał mameluk Rustan, a obok niego ze spuszczoną głową, opadłemi rękami, Lucjan Lesage.
Zobaczywszy cesarza, młody człowiek wzdrygnął się ze strachu.
Napoleon z rękami w tył założonem, stanął przed nim i patrzył surowo na wylękłego więźnia.
— No, cóż, chłopcze — rzekł w końcu — przysmaliłeś sobie palce, co?... Kto u djabła popchnął cię do mieszania się w politykę?
— Najjaśniejszy panie, łaski — bełkotał Lesage — przysięgam, będę w przyszłości służył wiernie i uczciwie.
Napoleon wziął w dwa palce tabaki i rozsypał na białą kurtkę.
— Nie takie to głupie, coś powiedział — zauważył, gdyż „kto się na gorącem sparzy, na zimne dmucha.“ Tylko, uprzedzam, że jestem bardzo wymagający.
— Najjaśniejszy panie, rozkazuj, będę posłuszny.
— Otóż, skoro biorę kogo do siebie, bądź jako adjutanta, bądź jako sekretarza, musi się ożenić z kobietą, która mi się podoba. Czy gotów jesteś być posłusznym w tym względzie?
Lesage zbladł.
— Najjaśniejszy panie, pozwól zapytać, kto jest tą kobietą?
— Nie, na nic nie pozwalam!
— Jednak, najjaśniejszy panie...
— Dosyć!... — krzyknął cesarz ostro. — Ja się nie pytam, rozkazuję... Zrozumiałeś?... Szukam męża dla panny