Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Spieszmy się, spieszmy się!... — rzekł Savary. Tym razem łotra mamy w rękach, uregulujemy z nim rachunek.
Nie podzielałem zaufania generała, wiedziałem bowiem że drzwi łączące tunel zamkiem miały zatrzask sekretny... Jeżeli Toussac zamknął je za sobą, nie pozostawało nam jak cofnąć się i powrócić do obozu.
Dzięki Bogu, nie sprawdziły się obawy...
— Zwycięstwo! — zawołałem.
Linja żółtego światła przecinała ciemność przed nami!...
Drzwi były otwarte!.. Toussac oszalały pragnieniem zemsty, nie zastanowił się, że możemy go ścigać aż w tunelu.
Przebyliśmy strome schody, drzwi drugiei wydostaliśmy się do przedsionka w zamku Grosbois, tego wielkiego przedsionka, wyłożonego płytami marmurowemi, oświeconego jedną kopcącą lampką.
Usłyszeliśmy straszny krzyk przerażenia; następnie wybiegła na korytarz służąca, wołając:
— Ratujcie!.. Ratujcie!.. Mordują pana Bernac!
— Gdzie on jest? — zapytał Savary.
— Na górze, w bibljotece!
Rozległ się drugi krzyk, dłuższy silniejszy i skończył się rzężeniem... Kiedy zbliżaliśmy się, doszedł mnie trzask...
Zrozumiałem wszystko!.. Zimny pot wystąpił mi na skronie... Toussac dokonał swego okrutnego zamiaru!..
Gérard i Savary, którzy szli przedemną, cofnęli się nagle z przerażeniem.
— Oh! to straszne! — mruknął porucznik!
Mój wuj siedział przy biurku plecami do drzwi zwrócony, z twarzą pergaminową w tył pomiędzy łopatki zwieszoną... Usta miał wykrzywione, oczy szkliste nieruchome zachowały wyraz przestrachu.
Pierwszy krzyk musiał wyrwać mu się z piersi na widok