Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 54 –

— Mojem zdaniem, nie. Złodzieje dostali się do biblioteki — i trudy ich nieszczególnie się opłaciły. Przetrząśli wszystko do góry nogami, pootwierali szafy i szuflady — i ostatecznie zabrali tylko jeden tom dzieł Szekspira, parę srebrnych lichtarzy, małe wagi z kości słoniowej do ważenia listów, mały termometr dębowy i kłębek szpagatu.
— A to komplet oryginalny! — zauważyłem.
— Widocznie zabrali to, co się najpierwej nawinęło im pod rękę.
— Ale jakże policya? nic dotychczas nie zrobiła? — wykrzyknął Holms ożywiony, — przecie to jasne, że to...
Pogroziłem mu palcem.
— Mój drogi! Jesteś tu dla odpoczynku. Ani mi się waż rozwiązywać nowych zagadnień, dopóki nie będziesz w zupełnym porządku z nerwami.
Holms wzruszył ramionami, z pokorą komiczną mrugnął w stronę pułkownika, i rozmowa przeszła na rzeczy mniej ryzykowne.
Los jednakże zrządził, że wszystkie moje zabiegi doktorskie poszły na marne; nazajutrz rankiem ta sama sprawa tak blizko otarła się o nas, że niepodobieństwem było nie zwrócić na nią uwagi — i oto pobyt nasz, mający na celu odpoczynek, zaznaczył się działalnością, której żaden z nas nie rokował.