Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 55 –

Siedzieliśmy właśnie przy śniadaniu, gdy nagle wbiegł do pokoju ekonom, zapominając o wszelkich względach należnych.
— Czy słyszał sir nowinę? — począł zdyszany. — Wie sir, co się stało u Kuningamów?
— Cóż tam? nowa kradzież? — zapytał pułkownik, z podziwu przewracając szklankę kawy.
— Zabójstwo!
— Ładne rzeczy! Któż zabity? Sam sędzia, czy jego syn?
— Ani jeden, ani drugi. Zabity stangret, Wiliam. Zabity wystrzałem z broni palnej prosto w pierś
— Któż go tak ufetował?
— Zbój, panie łaskawy. Zbój, który zbiegł, zniknął bez śladu. Tylko co się zakradł do spichrza, gdy wtem wszedł Wiliam — i zbrodniarz strzelił do niego.
— Kiedy to było?
— Dziś w nocy, sir, koło dwunastej.
— Dobrze. Przyjedziemy tam potem, — rzekł pułkownik, zabierając się na nowo do śniadania. — Bądź co bądź, przykry to wypadek, — rzekł pułkownik po wyjściu ekonoma. — Akton jest naszym sędzią pokoju; to bardzo porządny człowiek. Zmartwi się zapewne tą stratą; stangret służył u niego przez długie lata i cieszył się dobrą opinią. Widocznie to ci sami złoczyńcy, którzy zakradli się do biblioteki.