Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 53 –

po powrocie z Lugdunu byliśmy już pod dachem pułkownika.
Gejter był żołnierzem starej daty, który dużo widział na świecie; jak też przypuszczałem, znaleźli wkrótce z Holmsem pokrewne tematy. Wieczorem w dzień przyjazdu siedzieliśmy wszyscy w pokoju, który był zbrojownią. Holms w półleżącej pozycyi spoczywał na kanapie, Gejter i ja oglądaliśmy nie wielką, lecz wspaniałą kolekcyę broni palnej.
— Aha! dobrze, żem sobie przypomniał, — rzekł nagle pułkownik, — muszę wziąć jeden z rewolwerów na górę — na wypadek napaści.
— Napaści? — zapytałem.
— Tak. Ostatniemi czasy jakoś nie bardzo spokojnie u nas. W przeszły, zdaje się, poniedziałek złodzieje dostali się do tutejszego bogacza, starego Aktona. Chociaż nie wiele się obłowili, to jednak dotychczas jeszcze hulają.
— Czyż dotychczas nie natrafiono na ich ślady? — zapytał Holms, wyciągając się na kanapie.
— Dotychczas nie natrafiono. Wogóle jednak sądzę, że cała ta sprawa zanadto bagatelna, by mogła interesować pana, panie Holms, po tych czynach iście Heraklesowych, jakich pan niedawno dokonałeś.
Holms uśmiechnął się zadowolony.
— No, ale to coś ciekawego?