Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 166 –

— Wygląda to, jakbyśmy byli zbrodniarzami i on nas ścigał. Każ go aresztować na przystani.
— To by znaczyło zmarnować wszystko, com zrobił w ciągu trzech miesięcy. Pojmalibyśmy jego, a banda by się rozpierzchła. Gdy tymczasem w poniedziałek wszyscy bez wyjątku będą w moich rękach. Nie, nie może być mowy o aresztowaniu.
— Cóż tedy zrobimy?
— Wysiądziemy w Kenterbery.
— A potem?
— A potem zboczymy do Newhaven i ztąd przejedziemy do Dieppe. Moriarti zaś tak uczyni: przyjedzie do Paryża, odszuka nasz bagaż i będzie go pilnował. Przez ten czas będziemy musieli kupować wszystko w drodze, obywając się bez rzeczy; tym sposobem przez Luksenburg i Baden dostaniemy się do Szwajcaryi.
Zanadtom wiele podróżował, bym miał się martwić z powodu straty rzeczy; wyznaję jednak, że przykrem mi było to uciekanie przed człowiekiem, który sam był winien siedzieć w więzieniu najgłębszem. Tak czy owak, wierzyłem, że Holms wie lepiej odemnie, co czynić wypada, dlatego też najposłusznej wysiadłem z nim w Kenterbery, gdzie musieliśmy całą godzinę czekać na pociąg do Newhaven.
Stałem na platformie, z żalem patrząc, jak jadą w świat moje rzeczy i cała moja garderoba