Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 142 –

wszystko, co mu było potrzeba; potem przy naszej pomocy zdjął pętlicę z wisielca i trupa ułożył na łóżku.
— No, a zkąd sznurek? zapytał.
— Odcięty od tego kawała, — rzekł doktór Travellan, wyciągając z pod łóżka długi zwój sznura. Bał się ogromnie pożaru i zawsze miał sznur przy sobie, by się po nim spuścić przez okno, gdyby wschody spłonęły.
— To im umniejszyło trudu, — rzekł Holms głosem zamyślonym. — Tak! główne fakty są pewne niewątpliwie — i nie będę sobą, jeżeli do południa nie objaśnię panom i reszty. Biorę z kominka fotografię Blessingtona, może mi się przydać przy moich poszukiwaniach.
— Ale-ć przecie nic nam pan jeszcze nie powiedział! — zawołał doktór.
— Rzecz tak się miała, — rzekł Holms. Było ich trzech, należących do tego zabójstwa: jeden młody, drugi stary i trzeci, którego jeszcze nie wiem. Dwaj pierwsi — to rzekomy Rosyanin i jego syn, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Wspólnik ich ułatwił im wejście do tego pokoju. Jeżeli mogę panu służyć radą, panie Lanner, to każ pan natychmiast aresztować lokaja, który, jeśli się nie mylę, służy tu od niedawna.
— Niestety! gagatek przepadł gdzieś i dotychczas nie można go znaleźć, — rzekł doktór Travellan. — Pokojowa i kucharka szukają go wszędy.