Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 141 –

czycy otrzymują z kolonii indyjskich. Zawinięte są zazwyczaj w słomę, jak to panu wiadomo, i cieńsze od innych. Wziął wszystkie cztery niedopałki i obejrzał je uważnie.
— Dwa cygara były wypalone w cygarnicy i dwa — bez. Dwa były obcięte nożem dosyć tępym, dwa zaś obcięte zębami bardzo zdrowemi. To nie samobójstwo, mości Lanner, to bardzo zręcznie pomyślane i wykonane zabójstwo.
— Nie może być! — wykrzyknął ajent.
— Dla czego nie może być?
— Któżby zabijał człowieka w sposób tak nierozsądny i ambarasowny, jak powieszenie?
— Tego właśnie powinniśmy się dowiedzieć.
— Lecz jakżeż by tu weszli złoczyńcy?
— Przez drzwi frontowe.
— Dziś zrana były zamknięte.
— Zostały zatem wczoraj zamknięte już po ich tu przybyciu.
— Zkąd pan to wnosisz?
— Widziałem ich ślady. Poczekaj pan chwilkę, zaraz dam panu dalsze w tym względzie objaśnienia.
Zbliżył się do drzwi i począł z właściwą mu uwagą i sumiennością oglądać zamek. Wyjął następnie klucz, który był odwewnątrz włożony, i równie bacznie obejrzał go. W ten sam sposób obejrzał w dalszym ciągu: pościel, łóżko, krzesła, kominek, trupa i sznurek, na którym trup wisiał, aż orzekł nareszcie, że widział już