Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lekkie barwy życia ukazały się na trupich policzkach Bellinghama. Powieki jego zadrgały. Dłonie przedtem ściśnięte w pięść rozwarły się. Długie, słabe westchnienie przecisnęło się przez zęby.
Nagle podniósłszy głowę rzucił wzrokiem dokoła siebie.
Gdy oczy jego ujrzały mumję, zeskoczył natychmiast ze sofy, pochwycił rulon papyrusu, wrzucił po do szuflady, zamknął na klucz, a potem chwiejąc się a nogach, powrócił do sofy.
— Co się stało? — zapytał. — Czego chcecie moi przyjaciele?
— Krzyczałeś strasznie — rzekł Monkhouse Lee. Zemdlałeś. Jeżeliby nasz sąsiad z góry nie zszedł do ciebie, to nie wiadomo doprawdy, coby się z tobą stało.
— Ach, to Abercrombie Smith? — rzekł Bellingham, spoglądać na medyka. — Dziękuję panu, żeś przyszedł. Cóż za głupiec ze mnie, cóż za głupiec.
Ujął głowę swą w obie ręce i zaczął śmiać się niepowstrzymanym śmiechem.
— No dosyć, dajmy temu spokój — rzekł Smith, wzruszając ramionami. — Pańskie nerwy są stanowczo rozstrojone, trzeba dać spokój tym zabawkom z mumjami po nocy, ponieważ może się pan doprowadzić do formalnej choroby nerwowej.
— Wątpię, — rzekł Bellingham, — aby pan okazał więcej zimnej krwi, gdyby pan był widział...
— Co takiego?
— Ach nic, chcę tylko powiedzieć, że wątpię, aby pan mógł siedzieć w nocy, patrząc w twarz tej mumji, nie nadszarpując swoich nerwów. Ma pan istotnie rację, przyznaję, że przeliczyłem się z własnemi siłami. Ale obecnie czuję się zupełnie dobrze. A jednak, proszę pana, niech pan nie odchodzi, niech pan poczeka jeszcze kilka minut, zanim przyjdę zupełnie do siebie.
— Zanadto duszno jest w pańskim pokoju — zauważył młody medyk i otworzył okno, pozwalając wtargnąć do pokoju fali świeżego powietrza.