Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jesteśmy sobie blizcy. Dziękuję ci bardzo, żeś zechciał zejść.
— Serce mu bije, niby kastaniety w tańcu — kładąc swoją rękę na pierś nieprzytomnego człowieka. — Zdaje mi się, że on uległ jakiemuś przerażeniu ponad wszelki wyraz. Pryśnij mu w twarz woda. Taki dziwny wyraz ma teraz jego fizjognomja.
Zaiste była to twarz równie dziwna, jak odpychająca, o niezwykłym rysunku i barwach. Oblicze Bellinghama było blade, ale nie tą zwykłą bladością, jaką wywołuje przerażenie. Zdawało się, że krew kompletnie uciekła ze skóry.
Bellingham zawsze bardzo tęgi, obecnie wydawał się jeszcze tęższym, ponieważ skóra zwisała mu luźno, tworząc fałdy. Krótkie kasztanowate włosy były wzburzone, a z pośród nich wyglądało dwoje wielkich grubych uszu.
Stalowo szare oczy pozostały otwarte, tylko źrenice jego się rozszerzyły i zdawały się spoglądać przed siebie osłupiałem wejrzeniem. Medykowi badającemu zemdlonego wydało się, że nigdy chyba na żadnym człowieku nie odbiły się dosadniej charakterystyczne cechy przerażenia.
Mimowoli myśl jego powróciła do ostrzeżeń, jakich Hastie udzielał mu przed godziną.
— Co za djabeł mógł go tak przestraszyć?
— To mumja.
— Mumja? Jakim sposobem mumja?
— Nie wiem. To bardzo niezdrowe dla nerwów zadawać się zbytnio z mumjami. Wolałbym, aby mój przyszły szwagier zaniechał tego zajęcia. To już po raz drugi narobił mi takiego strachu. Taki sam atak zdarzył się ubiegłej zimy. Znalazłem go wówczas w takim samym, jak obecnie, stanie, z tą samą mumją tuż przed nim.
— Na cóż mu ta mumja?
— Mumje to jego pasja. Wie o tem więcej, aniżeli jakikolwiek inny człowiek w Anglji. Wolałbym jednak, ażeby się tem mniej zajmował.
— Ach, zaczyna przychodzić do siebie.