Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sprawa była na ukończeniu, a oto trzeba wszystko zaczynać na nowo. Przeciwnik jego stawał się coraz potężniejszy, wracały mu utracone siły. Nastąpiło piętnaste starcie. Mistrz zniechęcał się, ale dodała mu otuchy Anastazja, która zwróciła uwagę na pewien szczegół.
— Słuchaj, mój drogi — szepnęła — ugodziłeś go w żebra porządnie, bo patrz, jak on ciągle popija gorzałką. Daj mu raz jeden a dobrze i wyciągnie nogi.
Istotnie w tej chwili Monthomeri wyrwał z rąk Bartona butelkę i pociągnął spory łyk. Na twarzy zapłonął mu rumieniec i odmalował się jakiś osobliwy wyraz. Steplton pokręcił głową, restaurator również rzucił okiem na studenta i rzekł do sąsiada:
— No, teraz licho go weźmie. Mistrz nie będzie miał z nim kłopotu.
— Bij go, bij go! — zachęcali Mistrza jego zwolennicy.
Rozpoczęło się szesnaste starcie.
Dla wszystkich teraz było widoczne, że Mistrz zwycięży. Sportsmeni z Krocksley nie posiadali się z radości. Co tu dużo gadać, stary wytrawny szermierz zawsze osiągnie przewagę nad amatorem. Zewnętrzny wygląd atletów był dość zadowalający. Tylko twarz Mistrza trochę spuchła