Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pomknęło z ogromnym hałasem czteroosobowe lando, zaprzężone w czwórkę koni. Cały powóz był zawieszony czerwonymi wstążkami. Stangret miał biały kapelusz z czerwoną kokardą, a za nim na wysokich sprężynowych poduszkach siedział mężczyzna z kobietą która jedną reką obejmowała swego amanta przez pół. Monthomeri rzucił wzrokiem na tę parkę. Mężczyzna był ubrany w pasiaste palto, szyję mu okręcała czerwona szarfa, na głowie miał nisko nasuniętą futrzaną czapkę. Towarzyszka jego bezwstydna, ruda o białej cerze kobieta śmiała się głośno. Mistrz — on to był właśnie — przejeżdżając, obejrzał się, spojrzał badawczo na Monthomeri i uśmiechnął się lekceważąco. Uśmiech ten dość szeroki odsłonił brak kilku zębów. Twarz Mistrza była okrutna, zła, sina, ospowata o nieubłaganym wzroku i wydłużonych szczękach, świadczących o uporze.
Tuż za tym powozem przesunęło się lando, krórem jechali bogaci sportsmeni, czerwoni ze wzburzenia, starsi robotnicy, dozorcy fabryczni i dyrektorowie. Jeden z nich przechylił do ust metalową flaszkę i pił. Przejeżdżając koło Monthomeri, wydał jakiś okrzyk.
Następnie tłum przerzedził się i procesja wraz z dragonami ruszyła na ostatku.
Od Krocksley droga wiodła pomiędzy zielo-