Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cić do sprawy. Walka idzie o zakład i zwycięzca otrzyma pewną kwotę pieniędzy. To okropne i nie do uwierzenia! Wyobraź pan sobie, że te bezeceństwa rozgrywać się będą zaledwie w odległości kilku mil od miejsca naszego zamieszkania. Pojmujesz pan, mister Monthomeri, jak zgubne są wpływy! My powinniśmy dołożyć wszelkich starań, ażeby utrzymać się na należytej wyżynie.
Kazanie doktora wywołałoby zupełnie inny wpływ na Monthomeri, gdyby ten nie wiedział z doświadczenia, jaką wartość posiada „wyżyna“ doktora Oldakra. Biorąc ogólnie, student miał zbyt niepochlebne zdanie o moralnych zaletach swego przełożonego. Pojmował doskonale zachwycanie się atletycznym sportem i rozumiał powody, dla których zapaśnicy cieszą się wśród swoich zwolenników czemś w rodzaju ubóstwiania. Sumienie miał zupełnie spokojne pod tym względem, że zgodził się na walkę z Mistrzem z Krocksley, bowiem wytrzymałość i męstwo są w każdym wypadku cnotami, nie zaś wadą, a wszak lepiej być nawet gburem, niż zniewieściałym żonkosiem.
Na rogu ulicy był maleńki sklepik. Monthomeri kupował tam często tytoń i wchodził w pogawędkę z właścicielem, wielkim gadułą, który