Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zapaliwszy papierosa, siadłem przy gasnącym kominku i myślałem o dziwacznem doświadczeniu, w którem miałem wziąć udział. Odnosiłem się do tego sceptycznie, ale wykazana przez D’Acre’a pewność siebie zdołała wywrzeć na mnie swojego rodzaju wrażenie. Ale i pokój ten olbrzymi, zawalony dziwacznymi a częstokroć budzącymi lęk przedmiotami oddziaływał na mnie i odpowiednio nastrajał. Wreszcie rozebrałem się i poszedłem spać. Nim jednak mogłem zasnąć, przewracałem się z boku na bok...
Teraz pozwolę sobię w miarę możności dokładnie opisać scenę, którą ujrzałem we śnie. Scena ta wyryła mi się w pamięci tak wyraźnie, że pamiętam ją daleko lepiej, aniżeli rzeczy, widziane na jawie.
Była podziemna komnata o sklepieniu w kształcie kopuły, wymurowana ordynarnie ale trwale. Widocznie piwnica ta należała do jakiegoś olbrzymiego budynku.
Na wzniesieniu, obitem czerwonem suknem siedziało trzech ludzi w czarnych strojach i w kapeluszach z czarnego atłasu. Twarze mieli uroczyste i zasępione. Na lewo stało dwuch ludzi w długich ubiorach, trzymając w rękach teki, pełne widocznie papierów. Z prawej strony wzniesienia, twarzą ku mnie, znajdowała się kobieta