Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdy znikną im z oczu te straszne obszary, a oni znajdą się znów śród swoich preryi rozległych. Sęp, przecinający szybkim lotem powietrze, ociężały niedźwiedź, szukający śród urwisk skalistych pożywienia — oto jedyni mieszkańcy tej puszczy.
Na całym świecie niema smutniejszego krajobrazu nad ten, jaki się roztacza z północnego stoku Sierra Blanca. Jak oko sięgnie ciągnie się płaszczyzna zasiana jakby wielkiemi płatami soli, poprzecinana skarłowaciałemi zaroślami. Na krańcu widnokręgu wznosi się łańcuch gór, które rozdzierają obłoki swemi nagiemi, zaśnieżonemi szczytami. Na tym rozległym obszarze ustało wszelkie życie. Nigdy ptak nie szybuje pod stalowem sklepieniem nieba, żadna żywa istota nie porusza się na martwej, szarej ziemi — po nad wszystkiem góruje bezwzględne milczenie. Największa wytężenie słuchu nie pochwyci śladu dźwięku śród tej potężnej puszczy; wszędzie cisza — nic, oprócz lodem serce ścinającej ciszy.
Wszelako, czyż naprawdę twierdzić można, że nic na rozległym obszarze nie przypomina istnienia stworzeń żyjących? Kto z wysokości Sierra Blanca spojrzy na równinę, ten dostrzeże drogę, która wije się śród pustyni i niknie w dali. Wyżłobiły na niej bruzdy niezliczone koła, wydeptały ślady stopy licznych awanturników. Tu i owdzie lśnią w słońcu jakieś białe przedmioty i odcinają się jakrawo od szarej warstwy pyłu solnego. Zbliż się i przyjrzyj im dobrze! To kości i szkielety — jedne wielkie, grube, inne mniejsze znacznie, delikatniejsze. Pierwsze to szczątki zwierzęce, ostatnie — ludzkie. Na przestrzeni tysiąca pięciuset mil ciągnie się ta karawana szkieletów, rozsiane są kościotrupy tych, którzy padli i wyzionęli ducha na drodze.
W dniu 4-ym maja 1847 r. samotny podróżnik patrzył ze szczytu na ten rozpaczliwy krajobraz, a wyglądał jak duch pokutujący śród tej pustki. Trudno było określić wiek jego — powiedzieć, czy