Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dę bardzo dopomódz wam według możności, — ciągnął dalej. — Tymczasem chciałbym pomówić z policyantem, który znalazł ciało. Możecie mi powiedzieć jak się nazywa i gdzie mieszka?
Lestrade zajrzał do notatnika.
— Jan Rance — objaśnił. — Nie jest już teraz na służbie. Znajdzie go pan pod numerem 46, Audley Court, Kensigton Park Gate.
Holmes zanotował adres.
— Pójdź, doktorze — rzekł. — Poszukamy tego jegomościa — poczem, zwracając się do obu policyantów, dodał: — Na pożegnanie powiem wam kilka słów, które mogą wam się przydać. Popełniono tu niechybnie morderstwo, a mordercą był mężczyzna, wysokiego wzrostu, w sile wieku, który ma małą stosunkową nogę, nosi ordynarne obuwie z kwadratowemi nosami i palił narazie cygaro Trichinopoly. Przyjechał tu ze swoją ofiarą w doróżce czterokołowej, zaprzężonej w konia, mającego trzy stare podkowy, a czwartą nową, na jednej z przednich nóg. Według wszelkiego prawdopodobieństwa morderca ma cerę bardzo czerwoną i paznogcie u prawej dłoni niezwykle długie. Są to tylko drobne wskazówki ale mogą wam być pożyteczne.
Lestrade i Gregson spojrzeli na siebie z uśmiechem niedowierzania.
— Jeśli zatem ten człowiek został zamordowany, to w jaki sposób? — zapytał pierwszy.
— Trucizną — odparł Sherlock Holmes sucho i zabrał się do odejścia. — Jeszcze słowo, Lestrade — dodał, zatrzymując się przy drzwiach: — „Rache,“ to wyraz niemiecki i znaczy „zemsta;“ nie traćcie tedy czasu na szukanie panny Racheli.
I, puściwszy tę strzałę, odszedł, pozostawiając swoich dwóch rywali w osłupieniu.