Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do domu, gdybyśmy wiedzieli gdzie ten dom się znajduje.
Ta kwestja nie przedstawia trudności — wtrąciłem — mieszkają bowiem w jaskiniach nad centralnem jeziorem.
— Nasz młody przyjaciel zna ich siedzibę. Sądzę, że musi to być dość daleko.
— Jakie dwadzieścia mil stąd — rzekłem.
Summerlee westchnął.
— Co do mnie nie zajdę tak daleko... W dodatku słyszę ryki tych potworów, które nas ciągle tropią...
Jakoż w oddali rozległo się głuche nawoływanie małpoludzi. Indjanie znów zajęczeli cicho z trwogi
— Musimy uciekać i uciekać zaraz — zakomenderował lord John — pan niech pomoże profesorowi Summerlee, młodzieńcze. Indjanie będą dźwigać zapasy. A teraz ruszajmy, zanim nas spostrzegą.
W niecałe pół godziny później dotarliśmy do naszej kryjówki w zaroślach i rozłożyliśmy się tam obozem. Przez cały dzień słyszeliśmy nawoływanie naszych wrogów, dochodzące ze strony fortu Challengera, ale nie wykryli naszego nowego schronienia, w którem wszyscy zbiedzy: biali i czerwonoskórzy spali głęboko. Zasypiałem już z wieczora, gdy ktoś dotknął mego ramienia; otworzywszy oczy, ujrzałem przed sobą Challengera.